Ming Smith

SZTUKA


Ming Smith

words by Faith Cummings

photos by Ackime Snow

While she's gone on to influence photography and the art world at large with her indelible vision that continues to shape how we all see the world around us, Ming Smith's first and still enduring love will always be dance. But from the beginning, that romance was riddled with complexity— making Smith aware of what her Blackness meant to others as a young girl. Her innocent watching of the "tippy-toe girls" and asking to join them in class was quickly confronted with her unvirtuous exclusion by one of the studio's teachers and Smith's subsequent sadness. But she would run up against dance again decades later, ze znacznie bardziej zachęcającym i wspierającym spotkaniem, które wkrótce nauczy ją sposobów Katherine Dunham i wielu innych czarnoskórych choreografów, którzy byli przedłużeniem pracy kultywującej diasporę, którą sama wykonywała.

Na długo zanim została pierwszą czarnoskórą fotografką w kolekcji MoMA, Smith była dzieckiem, które pożyczyło od swojej matki Kodak Brownie, fotografując koleżankę z przedszkola – niemal od razu zakochała się w tworzeniu obrazów. Ten podziw trwał przez cały jej czas na Uniwersytecie Howarda, gdzie wzięła udział w fakultatywnym kursie fotografii, i podczas jej dni modelowania, kiedy zaczęła zastanawiać się nad ideą fotografii jako formy sztuki, podczas gdy światowy przemysł artystyczny prowadził tę samą rozmowę.

Jako artystka znalazła swój dom w pracowni Kamoinge: wpływowy kolektyw czarnoskórych fotografów w Nowym Jorku, który powstał w 1963, Smith dołączyła do grupy w latach 70., po tym, jak zapragnęła swojej własnej przestrzeni w równoczesnych ruchach Czarnej Sztuki i Praw Obywatelskich, które miały miejsce w tym czasie. "Kolektyw był aktywny, starając się posunąć naszych ludzi do przodu w tym wyjątkowym czasie," ona mówi. "Roy DeCarava rozpoczął warsztaty, aby mieć trochę autonomii i wyrazić swoje zdanie na temat obrazów czarnoskórych, które były w głównym nurcie. Wiele razy, w mediach krążyły negatywne stereotypy, więc chcieliśmy stworzyć obrazy pochodzące z naszej społeczności i z naszego własnego punktu widzenia."

I produkować, które robiła przez lata, zanim MoMA zadzwoniło 1979. "Bycie pierwszą czarnoskórą fotografką w muzeum dodało mi pewności siebie, ale zawsze opisywałem to jako uczucie, jakbym dostał Oscara, ale nikt o tym nie wiedział," ona mówi. O jej sukcesie wiedziało wówczas niewiele osób, i było oczywiste, że wyrzeźbienie przestrzeni, którą stworzyła dla tak wielu po niej było wyzwaniem i samotnością w tamtym czasie. "Nie było możliwości wejścia do branży fotograficznej, bo wtedy to nie był biznes," ona ujawnia. "Jedyni fotografowie w tamtym czasie zajmowali się modą i reklamą, i żaden z nich, którzy byli czarnymi, nie był w stanie utrzymać swoich pracowni." So Smith likens her career to that of a mixed media artist or painter—Faith Ringgold is one of the names that easily come to her mind because of her protests against art institutions to have Black artists showcased in their collections.

But as much as breaking ground and defying the odds are integral to Smith's journey, so are genuine moments of joy in capturing tender moments with some of the world's most iconic artists. When ruminating on her favorite photos, she instantly brings to mind shooting the great American sculptor and graphic artist Elizabeth Catlett and the "Godmother of African American Art" Dr. Samella S. Lewis. The two visionaries were also close friends, and Lewis wrote a book on Catlett's work in 1984—about twenty years into Catlett's exile from the U.S. in Mexico. "I was really new when we first met, but when I was in Los Angeles, and they were in their later years, I took photos of them together and it was a beautiful moment," she recalls. The inimitable Gordon Parks was also a dear friend of Smith's, and she spoke fondly of the photo hanging on her wall now that she had taken of his last Christmas. "Every New Year's Day, one of my best friends and I would go to my lawyer's house and Gordon Parks's home was right around the corner, so we'd walk over," she reminisces. "I remember Gordon would still have his Christmas tree up on New Year's Day."

Smith ultimately wants to leave a legacy of hope to young Black photographers and a pathway of sorts for what's possible in their careers. Zachęciła ją cała wiedza, jaką aspirujący i pracujący artyści mogą uzyskać z rozmów i wywiadów, i jest zachwycona, że ​​tak wielu młodych ludzi interesuje się fotografią – wystarczająco dużo, by pójść do szkoły fotograficznej, która nie istniała, kiedy zaczynała.

W teraźniejszości, Smith wciąż fotografuje otaczający ją świat, z całym swoim pięknem i złożonością. Jej pierwsza wystawa indywidualna, Projektowanie: Ming Smith, można oglądać w MoMA do końca maja, i nadal jest w satysfakcjonującym i pełnym miłości związku z tańcem, jak najczęściej chodzi na zajęcia z tańca sabar i tańców afro-kubańskich. To, co przyniesie jej przyszłość, zależy wyłącznie od niej; jesteśmy po prostu podekscytowani, że możemy być razem na przejażdżce.

Wszyscy powinniśmy być teraz artystami